Pani Marianna lubiła gotować. W każdą sobotę zbierała dzieci w kuchni. Był to czas smażenia naleśników, tworzenia surówek i sałatek oraz pieczenia ciast i chleba. A wszystko z uśmiechem i z piosenką, bo, jak twierdził Tata: „Wszystko dobrze smakuje, gdy się razem gotuje”.
A
kiedy nadchodziła jesień Pani Misiowa zapraszała domowników do kuchni na
dłużej. Czekały w niej jagody, maliny, truskawki, wiśnie, dziki bez, orzechy i
grzyby. Tata, Piotruś, Eryk i Martynka dzielnie kroili pyszne skarby, a ona
wrzucała je do wielkiego garnka, mieszała wielką drewnianą łyżką, dodawała
najróżniejsze przyprawy. Na końcu zamykała wszystko w słoikach i zanosiła do
spiżarni. Cała rodzina uwielbiała czas, kiedy z kuchni roznosiły się
ciepłe zapachy.
Wszyscy przesiadywali w
niej, podjadając, rzecz jasna, owoce z garnków i misek oraz wpatrując się w
różnokolorowe słoiki i butelki ze smakowitą zawartością i zagadkowymi napisami
na etykietkach: „Rodzinny Sekret” (konfitura jagodowa z listkami maliny),
„Przysmak Tatusia” (sok z jeżyn), „Zimowa Niespodzianka” (krem z czekolady i
truskawek), „Wieczorne Opowieści” (napój jabłkowy z cynamonem) oraz wino bzowe w
ciemnych butelkach, które było podawane tylko dorosłym do herbaty i nosiło nazwę „Bzowych Wędrówek”.
Musimy
dodać, że wszystkie Mamine specjały
miały swoją nazwę – dzięki Tacie Misiowi: mistrzowi podjadania i
wymyślania. Dlatego ciasteczka z kroplą malinowej konfitury nazywały się
"Serduszkami", naleśniki z serem i konfiturami, posypane cukrem-pudrem nosiły
miano "Słodkiego Marzenia", zaś pączuszki wypełnione orzechowym kremem – "Ciepłych
Życzeń".
Było to bardzo miłe, bo przecież przyjemnie jest otrzymać garść
Serduszek lub podzielić się z kimś Słodkim
Marzeniem i dodać do tego łyżeczkę Zimowej Niespodzianki. Od razu robi się
cieplej w brzuszku i na serduszku. Jednak najcieplej i najprzyjemniej robiło
się wszystkim od Kaczuszek – ulubionych
słodyczy Pani Marianny, która uwielbiała baśń o Brzydkim Kaczątku. Kaczuszki
miały bardzo ważne zadanie, o którym opowiemy w swoim czasie.
Pyszności Pani Marianny od razu
zyskały wielu amatorów, stąd wciąż jakiś sąsiad wpadał w odwiedziny, zabierając
przy okazji konfiturkę lub butelkę soku.
Gospodyni chętnie dzieliła się swoimi skarbami, bo, jak mawiał Tata Miś: „Najlepiej smakuje, gdy się
innych częstuje”.
Z nadejściem zimy zapasów nazbierało się tyle,
że trzeba było znaleźć na nie osobne miejsce i tak powstała Spiżarnia. Jeśli
chcecie wiedzieć, co tam było, to zajrzyjcie do koszów i koszyków!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz