wtorek, 12 maja 2015

Smacznie i pięknie


    Dni stawały się coraz cieplejsze, a okolica Domu pod Starym Dębem pyszniła się wszystkimi odcieniami zieleni. Mieszańcy Lasu przygotowywali się na Pierwszy Wiosenny Piknik, który miał się odbyć następnego dnia. Każdy pragnął przynieść Coś Specjalnego, czym mógłby podzielić się z innymi. Ach! Cóż to za przyjemność usiąść na trawie wraz z przyjaciółmi i znajomymi, by cieszyć się piękną pogodą i wspaniałym jedzeniem!
    Jak się domyślacie, w domu Państwa Misiów panowało radosne poruszenie. Pewnie chcielibyście wiedzieć, co wymyśliła nasza rodzina? Tata, Mama, Piotruś, Eryk i Martynka planowali babeczki ozdobione marcepanowymi figurkami. Podczas gdy ciasto rosło spokojnie w piekarniku, a Pani Marianna zacierała słodkie ślady na podłodze oraz topiła w garnku czekoladę, Pan Michał i dzieci zgłębiali tajemnice marcepanu. Czy wiecie, z czego powstaje marcepan? Zając, Miś i Wiewiórka wiedzieli doskonale: z masy migdałowej i cukru. A czy wiecie, co trzeba zrobić, by uzyskał on różne kolory? Na kuchennym stole leżały czarodziejskie mikstury do barwienia słodyczy, których recepturę Pani Marianna zachowywała w ścisłej tajemnicy. Być może zapytacie też czy zielony marcepan nadal smakuje jak marcepan? Wyobraźcie sobie, że tak (o czym przekonały się dzieci, zanurzając łapki we wszystkich kolorowych masach po kolei).




      Zanim Piotruś, Eryk i Martynka zabrali się do lepienia figurek, starannie umyli ręce. Mama Misiowa bardzo chciała, żeby ich wyroby były czyste i staranne – miały przecież stać się darem dla innych. No, i jak większość gospodyń, pragnęła, by domowe smakołyki spotkały się z uznaniem. Nie zamierzała jednak pouczać dzieci. Na szczęście, stojąc przy piecu, wpadła na pomysł, jak podprowadzić małych pomocników ku swoim oczekiwaniom.
– Dzieci, mam dla was ważne zadanie – powiedziała głośno znad garnka, a dzieci nastawiły uszy.
– Jak wiecie, robimy słodkie prezenty dla naszych przyjaciół. Dlatego proponuję, żeby wasze dzieła były takie, jakie sami chcielibyście otrzymać.
Cukiernicy-pomocnicy kiwnęli głowami i zabrali się do pracy. Wiedzieli, że każdy podarek powinien być czymś wyjątkowym.
      Zając tworzył leśnych sąsiadów: żabki, jeże, wiewiórki, biedronki, pająki i wielu innych. Nie zabrakło też białego... kota.


      Mały Miś wolał lepić leśne rośliny: kwiaty, grzyby (nawet niejadalne muchomory) i liście o różnych kształtach.


     Pan Michał na zamówienie żony wytwarzał maleńkie kaczuszki. A co robiła w tym czasie Martynka? Hmmmm.... Zobaczcie sami! 


      Gdy figurki były gotowe, Mama oblała babeczki czekoladą, a dzieci ułożyły na nich marcepanowe obrazki. Ojej! Pani Marianna spojrzała na Martynkę i chwyciła się za głowę. 



     Nasza Gospodyni szybko usunęła z zasięgu łapek Wiewiórki całe słodkie bogactwo. Co teraz? Pan Michał zauważył minę żony.

– Mam pomysł – szepnął, po czym zaczął lepić malutkie marcepanowe kuleczki. Następnie podsunął je córce wraz z babeczką.

– Jak dużo cukierków – cieszyła się Martynka układając je na cieście.

No, od takiego nadmiaru nikogo głowa nie rozboli – mruknął zadowolony Tata.
– Ani brzuszek – odetchnęła Mama. 






Gdy skończyli, Pan Michał z uznaniem pokręcił głową.

– Każda babeczka to dzieło sztuki! – zauważył.

– Bo działanie w kuchni może być sztuką – dodała Mama – wtedy jedzenie jest nie tylko smaczne, ale i piękne.

– Bo piękne pyszności sprawiają więcej radości! – nie wytrzymał Pan Michał.

– Choć wymagają sporo cierpliwości – dodała Pani Marianna i puściła oko do dzieci.

Tak, jeśli chodzi o estetykę posiłków wszyscy byli zgodni. No, prawie wszyscy, gdyż Wiewiórka Martynka pewnie wolałaby taki wierszyk: „Pięknie i smacznie – lecz gdy się już jeść zacznie”. Pięknego i smacznego!