niedziela, 7 czerwca 2020

Maseczki-Wirusoucieczki


     - Maaaamoo! On mi zabrał misia! - wrzasnęła z salonu Wiewiórka Martynka.
- Nieprawda! - Zawtórował siostrze Miś Eryk. To mój ulubiony miś.
- Ale wczoraj mi go dałeś - Martynka nie dawała za wygraną - powiedziałeś, że duże misie nie bawią się małymi misiami!
- Ale... - Miś Eryk chciał coś dodać, kiedy z pokoju na górze dobiegł płacz.




- Maamoo! - krzyknął Zając Piotruś - KTOŚ dotykał moich autek...i ...poprzestawiał je!
- To Miś Eryk - powiedziała Martynka szybko chowając misia za plecami.
- Mamo, powiedz mu coś - zawołał Zając Piotruś.
Z warsztatu Pana Michała dobiegło pogwizdywanie, co znaczyło, że znowu zawiesił się komputer.



     Mama Misiowa, która właśnie wyciągała chleb z pieca, westchnęła i wytarła ręce w fartuch. Potem odwróciła się i szybkim krokiem poszła do swojej Pracowni. 
- Mama się pogniewała...szepnęła Martynka.
     Z Pracownią  Pani Marianny nie było żartów. Gdy Mama tam wchodziła, zamykała drzwi i słychać było jedynie miarowy turkot Maszyny do Szycia.



Tym razem stało się inaczej. Mama Misiowa wyłoniła się z pracowni i zawołała:
- Zapraszam do Pracowni!
Dzieciom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pracownia...Miękkie materiały w różnych kolorach, cienkie i grube nici, pękate kłębki wełny w sam raz do podrzucania, ostre igły stojące na straży Maszyny. Wielkiej Maszyny, dzięki której Pani Marianna wyczarowywała poduszki, kocyki, misie i zasłonki. Dzieci rozglądały się z zadowoleniem. Wtedy Mama wyjęła kosz z różnobarwnymi skrawkami materiałów.



- Wybierzcie ten, który najbardziej wam się podoba - powiedziała. Dzieci rzuciły się na miękką górkę. Przecież wszystkiego trzeba dotknąć, a nawet...powąchać i spróbować - jak to zwykle robiła Wiewiórka Martynka.
- To moje! - krzyknął nagle Zając Piotruś.
- Kłamiesz! - Miś Eryk szarpnął za stary szalik Taty - Ja go zobaczyłem pierwszy!
Chłopcy wyrywali sobie znalezisko tak gwałtownie, że aż materiał zaczął niebezpiecznie trzeszczeć. Mama Misiowa chwyciła nożyczki, podniosła je do góry i krzyknęła STOP!
Chłopcy zatrzymali się w powietrzu, a wtedy Pani Marianna przecięła szalik na dwie części.
- O nie!!! - krzyknęli, tym razem zgodnie, Piotruś i Eryk - Mama popsuła!
- Nie popsułam, tylko podzieliłam - wyjaśniła Pani Marianna - starczy dla was obu.
- Ale Eryk ma czerwony pasek, a ja nie! - jęknął Piotruś



Martynka, korzystając z kłótni braci, bawiła się w najlepsze. Nagle w jej ręce pojawił się materiał w same czerwone paski.
- O nie... - sapnął Eryk.
- Starczy dla wszystkich - uśmiechnęła się Mama dzieląc kolejne skrawki.
- A co będziemy robić z takich małych kawałeczków? - zainteresował się Piotruś.
- Maseczki!- odpowiedziała Mama.
- Miseczki? - zdziwiła się Martynka.
- MASECZKI - WIRUSOUCIECZKI powtórzył Tata Miś. Pan Michał właśnie wyszedł z Wartszatatu, w którym  komputer bzyczał jak zmęczona mucha.
- Będziemy się przebierać? - zdziwił się Eryk.
- Nie, będziemy je zakładać, gdy wyjdziemy na spacer do Lasu.
- Do Lasu! Hurrra - wykrzyknęły Dzieci - Nareszcie do Lasu!
Tata Miś zamruczał z zadowoleniem i podniósł materiał w zielone listki.
- Myślę, że ten kawałek również można podzielić.
Pani Marianna uśmiechnęła się. To był skrawek z jej ulubionej sukienki.
- I ten także - dodała, pokazując na kawałek, z którego uszyła najlepszą koszulę Taty
Pan Miś zagwizdał i zaśpiewał:

Kiedy idziesz na wycieczkę,
Załóż, szybko swą maseczkę
Zakryj usta, schowaj nosek
I nie kichaj na mnie proszę
Schowaj całuski i ściski,
Choć ci ktoś jest bardzo bliski
Pomachajcie raźnie sobie
By zachować dobre zdrowie


poniedziałek, 25 maja 2020

Torebka Mamy




Co w torebce siedzi Mamy? Może jakiś stwór nieznany,

skoro mama ciągle woła: -Do torebki nie zaglądaj!
Ale tajemnica kusi - co w torebce jest Mamusi?

Wkładam więc tam szybko głowę,
 gdy nikogo nie ma obok...
O... plasterek jest na rany, gdy nie starcza całus Mamy.
I... cukierki malinowe - one na wszystko pomogą!
Bidon z wodą i... łopatka..., która przez przypadek wpadła...
a chusteczek paczek... z dziesięć!
Książka ledwie napoczęta (pewnie o niej nie pamięta)

- taka z sercem na okładce...



Tu telefon światłem mruga, bo wiadomość przyszła długa...
A to...kilka dziwnych kredek, lustro mniejsze od Jej dłoni,
jakaś kartka zmiętoszona i...garść fiołków na pamiątkę,
które wczoraj w włosy wplotła,bo to prezent na Dzień Mamy.
Znak, że bardzo Ją kochamy!




niedziela, 17 maja 2020

Rapujemy i ratujemy:hot16challenge2



    Nareszcie! Pan Michał dostał nominację! Od Pana Jeża! Tata Miś rymował od zawsze, ale teraz chodziło nie tylko o wiersze, ale także o zbiórkę na Leśny Szpital, w którym było tylu chorych, że łóżka stały na korytarzu. Pani Sowa, Dyrektor szpitala nie spała ani w dzień, ani w nocy, latając od łóżka do łóżka sprawdzając czy wszystko jest w porządku i pocieszając Szare Myszki - dzielne pielęgniarki.

                           



          Nagle Dom pod Starym Dębem wypełniła rytmicznie wypowiadanymi  słowami i zapachem konfitur. Tata Miś chodził po domu kiwając się na boki i wymachując rękami, Pani Marianna szykowała słoiki i kanapki, a Wiewiórka Martynka wybierała zabawki i książki dla chorych dzieci. Zając Piotruś i Miś Eryk nie odrywali uszu od magnetofonu.


 



                                      

I udało się! Paczki gotowe, muzyka wybrana, a Pan Michał na czas uporał się z pisaniem.

Załóż maskę miłości
Zasłoń dobrze swe usta
Od  gniewu i złości
Od pogardy wirusa

Zachowaj odległość
Każdy przecież ma prawo
Do swojej prywatności
Szanuj bliźniego ciało
Dwa metry i  trzy cnoty
Miłość, wiara, nadzieja
Nie dasz ręki, podaj serce,
Czasem tylko tego trzeba

Załóż maskę miłości
Ochroń dobrze nią usta
Od przekleństwa i gniewu
Od pogardy wirusa
                               


Tekst: Pan Michał
Wybór muzyki: Zając Piotruś i Wiewiórka Martynka
Wykonanie: Pani Marianna i Miś Eryk
Dyrektor Produkcji: Joanna Sowińska
Zdjęcia: Aneta Mikołajczak-Funka





środa, 6 maja 2020

Wyprawa




        Nudzę się bardzo, siedzimy w domu. Nie wychodzimy znowu i znowu. Tata komputer włącza od rana, Mama gdzieś dzwoni, zdenerwowana. Dlatego mijamy przy biurku tatę i wyruszamy z bratem na spacer. Najpierw przedpokój – ciemny i długi, w szafce na buty skrzeczą papugi. Aj! Chcą nas dziobać dziobów swych czubkiem. Więc pora zmykać! Ktoś jest w lodówce! To niedźwiedź biały wystawia głowę... Spójrz! Zjada lody nam waniliowe! 



W nogi!
     Jak ciemno! Poświeć przez chwilę. Coś chlupie w wannie – to krokodyle! A w lustrze, co to? O rety! O nie! Czy to jest straszny potwór w koronie? Czy bać się tego potwora musimy? Skąd! Ciepłą wodę wnet odkręcimy, ręce starannie znów umyjemy i...  hokus-pokus – potwora nie ma!





Zasada prosta, kiedy kichamy – buzie i noski w łokieć chowamy. Plus czyste ręce – przepis wzorowy, żeby z podróży powracać zdrowym!
     Cicho... cichutko...siostrę mijamy, która w pokoju misiami się bawi. Lecz nie! To Yeti ogromne, dzikie więc ...do pokoju wpadamy z krzykiem.





I byłaby z tego rodzinna sprzeczka, gdyby nie zapach z kuchni... Ciasteczka! Rzucamy misie, szybko wracamy z naszej wyprawy do kuchni i Mamy. O...nawet Tato swój nos tam wściubił – bo przecież każdy ciasteczka lubi!