wtorek, 7 lipca 2015

Teatr częśćII

          Następnego dnia Mama przyniosła do pokoju skrawki filcu, flamastry, kredki papier kolorowy, klej i sznurki, a Tata – wystrugane z drewna kopystki oraz kartony. I zaczęło się: rodzina stworzyła dwie grupy zadaniowe. Mama i Martynka robiły kukiełki. Z kopystek i sznurka i filcowych ubranek Pani Marianna powoli wyczarowała Kopciuszka, dwie Przyrodnie Siostry, Macochę, Herolda, Wróżkę oraz Księcia. Pan Michał, Piotruś i Eryk wycinali i ozdabiali dekoracje.
– A koń dla herolda? – dopytywał się Piotruś.
– Konia, tak jak dom Kopciuszka, pałac, karetę oraz inne dekoracje zrobimy z kartonu.
– Hip, hip, hurra! – ucieszyli się chłopcy. 









          Przed podwieczorkiem wszystko było gotowe. Tata Miś i Mama Misiowa z dziećmi przećwiczyli swoje role. Martynka wcieliła się we Wróżkę, Piotruś – w Herolda, a Eryk – w Królewicza. Mama zgodziła się zagrać Macochę, dwie Przyrodnie Siostry i … Kopciuszka.
– A ty, tatusiu? – zastanowił się Mały Miś.
– Ja będę suflerem, czyli kimś takim, kto zna cały scenariusz i podpowiada aktorom kwestie, gdy zapomną, co mają mówić. – wyjaśnił Pan Michał i dodał:
– Brakuje nam tylko sceny.
Piotrusiowi nie trzeba było dwa razy powtarzać: gotowy do działania Zając natychmiast chwycił ojcowską skrzynkę z narzędziami.
– Czekaj, czekaj – uspokoił go Tata. – Tym razem zrobimy mała scenę domową.
Odsunął od stołu krzesła i postawił na nim dom Kopciuszka, zamek królewicza oraz drzewa. Naprzeciw sceny, na podłodze rodzina poukładała wszystkie salonowe poduszki, bo nie ma prawdziwego teatru bez widowni.
– Oto Scena Mała Teatru pod Starym Dębem – oznajmił Tata.
Dzieci nic nie odpowiedziały, ale z zadowoleniem pokiwały głowami. Miś Eryk, który zrozumiał już ideę małego domowego teatru, pobiegł do kuchni i przyniósł dużą cynkową miskę i drewnianą kopystkę. Będziemy mieli gong – zaproponował.

 




Piotruś podrapał się w ucho. 

– A kto usiądzie na widowni?– zapytał.
– Możemy zaprosić naszych przyjaciół – zaproponował Miś Eryk.
– Borsuki-Bliźniaki Cyryla i Michała, Zajączka Karolinkę, Misię-Marysię, Liska Łukasza, rodzinę Ślimaków – zaczęli wymieniać chłopcy.
– I ciocię Juliannę – dodała Martynka.
– I Panią Paulinę – podpowiedział Eryk.
– Świetnie! – ucieszyła się Pani Marianna. – Napiszemy zaproszenia i rozdamy je jutro naszym przyjaciołom.
– Jutro? – skrzywił się Piotruś. Ja chciałbym zagrać dzisiaj!
– Dzisiaj! – dołączyli się Eryk i Martynka.
– Dobrze, zgodził się Tata. – Dziś urządzimy PRÓBĘ GENERALNĄ, czyli ostatnią i najważniejszą próbę, a jutro zaprosimy gości na naszą PRAPREMIERĘ – pierwsze, uroczyste wystawienie „Kopciuszka”.
– Hurrraaa! – wykrzyknęły dzieci.
– A co z widzami? – zapytał Eryk spoglądając na puste poduszki.
– Może misie Martynki? – zaproponowała Mama.
Martynka zgodziła się i pobiegła do swojego pokoju po pluszową publiczność.



           Próba generalna wypadła wspaniale, choć Wiewiórka z wrażenia zapomniała swojej roli – najważniejsze, że wszyscy aktorzy zgodnie pracowali za scena ze stołu, a Tata-Sufler i Reżyser w jednej osobie czuwał nad całością. Robił też zdjęcia, by ten moment wspólnej zabawy nie umknął jak ciepły, wiosenny wieczór. Chcecie wiedzieć jakie? Zajrzyjcie do rodzinnego albumu Państwa Misiów. 





poniedziałek, 6 lipca 2015

Teatr część I

       Tata, Mama, Piotruś, Eryk i Martynka wrócili z przedstawienia, które odbyło się na Słonecznej Polanie. Przygotowały je dzieci z Leśnej Szkoły i występowali w nim także Piotruś i Eryk. Przedstawienie miało tytuł „Nasz Las”, a nad wszystkim czuwała Pani Nauczycielka, czyli lubiana przez dzieci i dorosłych Sarna Paulina. Nie obyło się bez pomocy rodziny Misiów: Pan Michał wraz z Piotrusiem i Erykiem zbudowali drewnianą scenę. Pani Marianna z Martynką zajęły się kostiumami i kurtyną.



Kiedy weszli do salonu, Eryk wykrzyknął:
– Zróbmy własny teatr!
– Teatr, teatr! – zapiszczała Martynka, zafascynowana widokiem ogromnej kurtyny, która podnosiła się i opadała, kiedy Mama pociągała za sznurki.
– Hmmm – całkiem dobry pomysł – odparli rodzice dla których leśne wydarzenie okazało się mądrą i twórczą zabawą.
Pyszna kolacja nie przerwała rozmowy. 



 



– Potrzebny nam będzie scenariusz – powiedział Tata.
– Scena-już? – powtórzyła Wiewiórka.
– SCENARIUSZ – wyjaśnił Pan Michał – czyli taki zeszyt, w którym jest napisane, co postaci teatralne będą mówić i robić w trakcie przedstawienia.

– Ojej, to długo będziemy pisać ten scenariusz – zmartwił się Piotruś.
– Niekoniecznie – uspokoiła go Mama – Możemy znaleźć jakąś bajkę lub baśń, która stanie się naszym scenariuszem.
– Kopciuszek! – wykrzyknęła Martynka, gdy tylko usłyszała słowo „bajka”.
– Ja wolałbym coś o wyścigach samochodowych – powiedział Piotruś. – Zagrałbym kierowcę rajdowego.
– Trudno będzie przedstawić samochody i pokazać wyścigi – pokręciła głową Mama.
– A ja chciałbym zostać dużym i dzielnym księciem – rozmarzył się Mały Miś.
– Jeśli wybierzemy „Kopciuszka” Eryk mógłby zagrać księcia, a Piotruś herolda – podpowiedziała Pani Marianna.
– A co robi ten herold? – zapytał Piotruś.
– Herold jeździ konno i ogłasza to, co postanowił król – odpowiedział Tata.
– Jeździ na koniu? – zastanowił się Zając.
– Tak, jest takim dawnym kierowcą – uśmiechnęła się Mama.
– Dobrze, to będę heroldem – zgodził się Piotruś.
– Zatem mamy scenariusz – ucieszył się Tata.
– A dwie złe siostry, macocha, wróżka, Kopciuszek? – zastanowił się Eryk, który dobrze pamiętał bajkę o Kopciuszku. – Nas jest tylko czwórka.
– Myślę, że tym razem aktorami będą specjalne lalki – powiedziała Mama.
– Lalki? – skrzywił się Piotruś.
– Tak – odparła Mama – lalki teatralne.
– Na przykład pacynki, marionetki albo kukiełki – Pan Michał z przyjemnością wyliczył znane mu rodzaje teatralnych lalek.
Dzieci wlepiły oczy w ojca.
– Marionetki to lalki, którymi porusza się, pociągając za sznurki przyczepione do ich rąk, nóg i głowy – zaczął wyjaśnienia Tata. – Pacynki natomiast to lalki, które nakładamy na dłonie, tak jak rękawiczki. A kukiełki to lalki na patyku. – zakończył Pan Michał.
– Aha, a jakie lalki zrobimy? – zapytali Eryk i Piotruś pewni, że cała rodzina znów będzie wspólnie coś tworzyć.
– Myślę, że kukiełki – zaproponowała Mama.
– Kukiełki! – wykrzyknęła Martynka, dumna, że nauczyła się nowego słowa.
– Wszystkie kukiełki zapraszam do łazienki – zrymował Tata, spojrzawszy wymownie na zegar. – A wszystkie pacynki proszę pod pierzynki – dodał zadowolony, że tak poetycznie zakończył rodzinną naradę.
I rodzina Misiów zaczęła szykować się do snu. O teatrze – rzecz jasna.