sobota, 23 kwietnia 2016

Czas na relaks

              Piotruś, Eryk i Martynka wesoło bawili się w salonie. Zaraz, chwileczkę, a gdzie podziały się wszystkie zabawki? Zniknęły... Zamiast nich na podłodze leżały sterty kartonowych pudełek i ruloników. To był Dzień Torów Kulkowych. Bo najzwyklejszy karton i odrobina wyobraźni oznaczają WSPANIAŁĄ ZABAWĘ. Spójrzcie sami.





Ale... Wspólna zabawa nie zawsze jest zabawna.
– Mamooo! – Martynka wpadła do kuchni ze łzami. – To niesprawiedliwe!
Pani Marianna przerwała mieszanie zupy i spojrzała na małą Wiewiórkę, która wdrapała się na krzesło.
– Bo oni ZAWSZE budują większe budowle i ich kulki lecą szybciej i dalej, a mi się WSZYSTKO psuje i … i … oni są we WE WSZYSTKIM lepsi ode mnie – Martynka wyliczała jednym tchem.
Mama usiadła przy kuchennym stole.
– Piotruś i Eryk są starsi od ciebie – zaczęła – i nic w tym dziwnego, że budują większe budowle. Ale na pewno jest dużo rzeczy, w których to ty jesteś mistrzem.
I już wyjęła kartkę i długopis, by zacząć poszukiwanie mocnych stron Wiewiórki, gdy do kuchni wsunął się Eryk.
– Mamo, Piotruś znów zbudował największy tor dla kulek – poskarżył się – on CIĄGLE wygrywa!
– To jest niesprawiedliwe? – zgadła Pani Misiowa.
– Aha – potwierdził Miś – on jest najlepszy we wszystkim.
– Tak? – zaciekawiła się Pani Marianna – A kto najszybciej się wspina?
– Martynka! – burknął Eryk. – Teraz sama widzisz!
Martynka poruszyła się na krześle, a Mama zapytała:
– A kto najlepiej pamięta postaci z bajek?
– No, ja – przyznał Miś – ale to nic takiego...
– A kto... – zaczęła Pani Marianna, ale nie skończyła, bo do kuchni wszedł Piotruś z opuszczonymi uszkami.


– ZNOWU mi się zepsuło! – poskarżył się – a tak ciężko pracowałem! Ja NICZEGO nie umiem...to...
– Niesprawiedliwe? – uśmiechnęła się Mama – Mam pomysł: obejrzyjmy wszystkie wasze tory i skończmy je wspólnie!
Pani Marianna zgasiła ogień pod garnkiem z zupą i wszyscy poszli do salonu. Piotruś, Eryk i Mama sklejali kartony, a Martynka? Martynka sprawdzała czy wszystko działa jak należy.
A gdy wszystko zostało skończone i przetestowane Eryk zauważył:
– Czegoś mi tu brakuje...
– Ja uważam, że wszystko jest jak należy – powiedziała Pani Marianna spoglądając na zegarek.
– Nasze tory są takie szare i jednostajne... – Zając Piotruś podrapał się w ucho.
– To można pomalować! – wykrzyknęła Martynka.
Mama Misiowa wyobraziła sobie salon po pracy trzech małych artystów, ale odważnie przytaknęła i dodała:
– Będą potrzebne ceraty z Warsztatu, żeby nie pobrudzić podłogi i stołu oraz fartuszki oraz...
– Czujne oko Taty – powiedział wesoło Pan Michał stojąc w progu.
– Cudownie – ucieszyła się Mama – skoro ekipa jest chętna do pracy, zapraszam do kuchni. Ja dokończę zupę, a dzielni malarze nakryją do stołu.
– A po obiedzie malujemy! – wykrzyknął Tata, zgarniając dzieci do kuchni.