środa, 6 maja 2020

Wyprawa




        Nudzę się bardzo, siedzimy w domu. Nie wychodzimy znowu i znowu. Tata komputer włącza od rana, Mama gdzieś dzwoni, zdenerwowana. Dlatego mijamy przy biurku tatę i wyruszamy z bratem na spacer. Najpierw przedpokój – ciemny i długi, w szafce na buty skrzeczą papugi. Aj! Chcą nas dziobać dziobów swych czubkiem. Więc pora zmykać! Ktoś jest w lodówce! To niedźwiedź biały wystawia głowę... Spójrz! Zjada lody nam waniliowe! 



W nogi!
     Jak ciemno! Poświeć przez chwilę. Coś chlupie w wannie – to krokodyle! A w lustrze, co to? O rety! O nie! Czy to jest straszny potwór w koronie? Czy bać się tego potwora musimy? Skąd! Ciepłą wodę wnet odkręcimy, ręce starannie znów umyjemy i...  hokus-pokus – potwora nie ma!





Zasada prosta, kiedy kichamy – buzie i noski w łokieć chowamy. Plus czyste ręce – przepis wzorowy, żeby z podróży powracać zdrowym!
     Cicho... cichutko...siostrę mijamy, która w pokoju misiami się bawi. Lecz nie! To Yeti ogromne, dzikie więc ...do pokoju wpadamy z krzykiem.





I byłaby z tego rodzinna sprzeczka, gdyby nie zapach z kuchni... Ciasteczka! Rzucamy misie, szybko wracamy z naszej wyprawy do kuchni i Mamy. O...nawet Tato swój nos tam wściubił – bo przecież każdy ciasteczka lubi! 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz