Dni stawały
się coraz cieplejsze, a okolica Domu pod Starym Dębem pyszniła się
wszystkimi odcieniami zieleni. Mieszańcy Lasu przygotowywali się na
Pierwszy Wiosenny Piknik, który miał się odbyć następnego dnia.
Każdy pragnął przynieść Coś Specjalnego, czym mógłby
podzielić się z innymi. Ach! Cóż to za przyjemność usiąść na
trawie wraz z przyjaciółmi i znajomymi, by cieszyć się piękną
pogodą i wspaniałym jedzeniem!
Jak się
domyślacie, w domu Państwa Misiów panowało radosne poruszenie.
Pewnie chcielibyście wiedzieć, co wymyśliła nasza rodzina? Tata,
Mama, Piotruś, Eryk i Martynka planowali babeczki ozdobione
marcepanowymi figurkami. Podczas gdy ciasto rosło spokojnie w
piekarniku, a Pani Marianna zacierała słodkie ślady na podłodze
oraz topiła w garnku czekoladę, Pan Michał i dzieci zgłębiali
tajemnice marcepanu. Czy wiecie, z czego powstaje marcepan? Zając,
Miś i Wiewiórka wiedzieli doskonale: z masy migdałowej i cukru. A
czy wiecie, co trzeba zrobić, by uzyskał on różne kolory? Na
kuchennym stole leżały czarodziejskie mikstury do barwienia
słodyczy, których recepturę Pani Marianna zachowywała w ścisłej
tajemnicy. Być może zapytacie też czy zielony marcepan nadal
smakuje jak marcepan? Wyobraźcie sobie, że tak (o czym przekonały
się dzieci, zanurzając łapki we wszystkich kolorowych masach po
kolei).
Zanim
Piotruś, Eryk i Martynka zabrali się do lepienia figurek, starannie
umyli ręce. Mama Misiowa bardzo chciała, żeby ich wyroby były
czyste i staranne – miały przecież stać się darem dla innych.
No, i jak większość gospodyń, pragnęła, by domowe smakołyki
spotkały się z uznaniem. Nie zamierzała jednak pouczać dzieci. Na
szczęście, stojąc przy piecu, wpadła na pomysł, jak podprowadzić
małych pomocników ku swoim oczekiwaniom.
– Dzieci,
mam dla was ważne zadanie – powiedziała głośno znad garnka, a
dzieci nastawiły uszy.
– Jak
wiecie, robimy słodkie prezenty dla naszych przyjaciół. Dlatego
proponuję, żeby wasze dzieła były takie, jakie sami chcielibyście
otrzymać.
Cukiernicy-pomocnicy
kiwnęli głowami i zabrali się do pracy. Wiedzieli, że każdy
podarek powinien być czymś wyjątkowym.
Zając
tworzył leśnych sąsiadów: żabki, jeże, wiewiórki, biedronki,
pająki i wielu innych. Nie zabrakło też białego... kota.
Mały Miś
wolał lepić leśne rośliny: kwiaty, grzyby (nawet niejadalne
muchomory) i liście o różnych kształtach.
Pan Michał
na zamówienie żony wytwarzał maleńkie kaczuszki. A co robiła w
tym czasie Martynka? Hmmmm.... Zobaczcie sami!
Gdy figurki
były gotowe, Mama oblała babeczki czekoladą, a dzieci ułożyły
na nich marcepanowe obrazki. Ojej!
Pani Marianna spojrzała na Martynkę i
chwyciła się za głowę.
Nasza
Gospodyni szybko usunęła z zasięgu łapek Wiewiórki całe słodkie
bogactwo. Co teraz? Pan Michał zauważył minę żony.
– Mam pomysł –
szepnął, po czym zaczął lepić malutkie marcepanowe kuleczki.
Następnie podsunął je córce wraz z babeczką.
–
Jak dużo cukierków – cieszyła się Martynka
układając je na cieście.
–
No, od takiego nadmiaru nikogo głowa nie rozboli –
mruknął zadowolony Tata.
–
Ani brzuszek – odetchnęła Mama.
Gdy
skończyli, Pan Michał z uznaniem pokręcił głową.
– Każda
babeczka to dzieło sztuki! – zauważył.
– Bo
działanie w kuchni może być sztuką – dodała Mama – wtedy
jedzenie jest nie tylko smaczne, ale i piękne.
– Bo
piękne pyszności sprawiają więcej radości! – nie wytrzymał
Pan Michał.
– Choć
wymagają sporo cierpliwości – dodała Pani Marianna i puściła
oko do dzieci.
Tak, jeśli
chodzi o estetykę posiłków wszyscy byli zgodni. No, prawie
wszyscy, gdyż Wiewiórka Martynka pewnie wolałaby taki wierszyk:
„Pięknie i smacznie – lecz gdy się już jeść zacznie”.
Pięknego i smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz