Dorośli często się martwią. Na przykład Pani Marianna niepokoi się o ząbki Wiewiórki Martynki. Wiewiórkom dzień i noc rosną ząbki i dlatego Martynka wciąż coś chrupie. Mama często wyobraża sobie, że Martynce w końcu wyrośnie taki wielki, okrągły brzuszek jak jej wiecznie głodnemu Dziadkowi i wtedy ma ochotę złapać się za głowę, a nawet powiedzieć córeczce jakieś niemiłe słowo o obżarstwie. Zamiast tego chowa herbatniki na najwyższą półkę, a na stole stawia talerze świeżych marchewek, kalarepek i jabłek.
Pan Michał martwi się często o nóżki zajączka Piotrusia, który skacze tak wysoko, jak żaden miś nie potrafi. Kiedy Zając Piotruś wychodzi z domu, Tata staje w oknie i ma ochotę złapać się za głowę, a nawet nakrzyczeć na synka. Zamiast tego uśmiecha się, macha mu ręką i woła: „Skacz, ale bądź uważny i patrz pod nogi!”.
Dzieci
też mają swoje troski, nawet, gdy dorośli o nich nie wiedzą. Na
przykład Wiewiórka Martynka ciągle martwi
się o swój
ogonek. Ogonek jest ledwie
widoczny i Martynce
wydaje się, że
ciągle maleje, aż któregoś dnia zupełnie zniknie.
Martynka przynajmniej dwa razy dziennie pyta Mamę:
- Mamusiu,
czy mój ogonek jest na swoim miejscu?
A Mama
cierpliwie odpowiada, nawet, gdy ma ochotę głośno się zaśmiać:
- Tak
kochanie, ogonek jest na twojej pupie.
Zaraz też
dodaje, żeby wyprzedzić kolejne pytania:
- I jest
cały, zdrowy i ładny, choć tak niewielki.
Miś Eryk
martwi się, że nigdy nie urośnie i nie będzie dorosłym
niedźwiedziem, takim
jak jego Tata. Przynajmniej trzy
razy dziennie mierzy się przy miarce przymocowanej koło drzwi jego
pokoju i bardzo się denerwuje, gdy nie może zaznaczyć żadnej
zmiany.
- Spokojnie,
synku - stara się tłumaczyć Pan Michał - Nie urośniesz zbyt dużo
w ciągu dwóch godzin.
Potem
spokojnie oglądają miarkę, patrzą, ile centymetrów miał miś
rok temu, pół roku temu i miesiąc temu i
stwierdzają, że jednak trochę urósł. Czasami Tata wyjmuje album
i pokazuje Erykowi swoje zdjęcia z dzieciństwa i młodości aż do
całkiem aktualnej fotografii z Mamą, Erykiem,
Piotrusiem i Martynką.
Jednak nie zawsze rodzice mogą od razu rozwiać dziecięce wątpliwości, bo są w pracy, albo mają bardzo pilne zajęcie, albo nie do końca wiedzą, jak pomóc, albo po prostu są pogrążeni we śnie. A Zajączek Piotruś boi się zwykle w nocy. Często budzi się i wyobraża sobie różne straszne rzeczy. Na przykład, że gdy tylko zamknie oczy, Dom odejdzie w nieznane wraz ze wszystkimi mebelkami, ubrankami i zabawkami, a on z Mamusią, Tatusiem i rodzeństwem zostanie w samej piżamce w środku ciemnego lasu. Dlatego Piotruś przez długi czas starał się nie spać. Zapalał nocną lampkę i czytał albo śpiewał wesołe piosenki.
Albo wychodził z pokoju i szybciutko wskakiwał do łóżka rodziców. Nad ranem cała trójka budziła się niewyspana i w nie najlepszych humorach.
Pewnego dnia Mama powiedziała do Taty:
- Martwię
się zmartwieniami Piotrusia, Eryka i Martynki. Chciałabym zabrać
naszym dzieciom wszystkie ich problemy.
Tatuś
podrapał się w głowę:
- Każdy ma
swoje zmartwienia, małe albo duże - odpowiedział - Na to nic nie
możemy poradzić. Możemy jednak dzieciom poradzić, jak mają sobie
z problemami radzić.
Pan Michał
był bardzo dumny ze swojej gry słów, ale czy Wy zrozumieliście
coś z jego przemowy? Pani Marianna jednak zrozumiała, pewnie
dlatego, że znała Tatę bardzo długo. Wiedziała, że pragnie on,
by jego dzieci nauczyły się przezwyciężać swoje troski.
Mama myślała
i myślała i myślała, aż w końcu
przyniosła do jadalni swoją maszynę do szycia oraz
mnóstwo kolorowych
szmatek,
guzików
i koralików.
- Dzisiaj
będziemy szyć POŻERACZE
TROSK - powiedziała.
- Co
takiego?
- dzieci zrobiły wielkie oczy.
A Mama z
uśmiechem odpowiedziała:
- Pożeracze
trosk, czyli:
małe i
duże potworki,
co mają
zamki i otworki,
gdzie
można schować zmartwienia,
gdy
bliskich w pobliżu nie ma.
Rodzina
usiadła przy wielkim stole w jadalni. Tata kroił kolorowe
materiały, Mama wszywała
zamki, a Piotruś,
Eryk i Martynka przyszywali guziki i inne
ozdoby.
Potem dzieci wypróbowały, czy pożeracze działają. Na kartkach i karteczkach napisały i narysowały wszystko to, co je martwi, boli i smuci.
A żeby pożeracze nie rozchorowały się z przejedzenia, gdy lalki są już pełne, ich zawartość zostaje wyjęta i uważnie obejrzana. Czasem troska, która posiedzi w pożeraczu przestaje być troską, czasem trzeba o niej pogadać, zrobić z niej zwierzątko, kwiatek albo latawca. Albo coś innego, co Wam przyjdzie do głowy, bo Wy też możecie zrobić swoje osobiste pożeracze.
Oczywiście Mama i Tata też dostali po jednym pożeraczu, bo przecież oni też mają swoje zmartwienia, nawet gdy dzieci o nich nie wiedzą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz