- Nie ma obiadu? – podrapał się za uchem – A… tak! Przecież Mama Misiowa odprowadziła dzieci do Zielonego Zagajnika!
Stamtąd Pani Paulina, nauczycielka, zabierała uczniów na zimowe wędrówki po okolicy.
- Pewnie poszła do Zająców, którzy mieszkają tuż obok i spodziewają się pierwszego Maleństwa - domyślił się Tata Miś.
Westchnął i podreptał do lodówki. Chwilę później, pogwizdując zabrał się do dzieła. Zaledwie na talerzu pojawiła się mała naleśnikowa górka, trzasnęły drzwi.
- Tato, co to jest Miłość? - zapiszczała Wiewiórka Martynka wpadając do kuchni.
- Miłość? – powtórzył Pan Michał zeskrobując kolejnego naleśnika z patelni.
- No Miłość! Gdzie ona jest, bo Pani Paulina powiedziała, że Miłość powinna mieszkać w każdym domu - dodał Zając Piotruś wtykając nos do lodówki.
Tata Miś Położył gorącą stertę na stole. Potem wręczył Piotrusiowi pięć talerzy, Erykowi noże i widelce, a Martynce łyżeczki. Do kuchni na chwilę powróciła cisza. Jednak, gdy zniknęły pierwsze naleśniki, Martynka powtórzyła:
- No i co to jest Miłość?
- Miłość mieszka w naszych sercach – odpowiedział Miś Eryk tonem eksperta.
- W sercu? - skrzywił się Piotruś obmacując lewą pierś.
- Tak – kontynuował Eryk – gdy Miłość jest blisko, czujesz, że twoje serce jest lekkie jak chmurka. A w brzuchu latają łaskoczące motylki – dodał.
Te słowa zainteresowały Wiewiórkę Martynkę, która dotknęła łapką swojego brzuszka. Również Zając Piotruś przyłożył ucho do sukienki siostry. Gdy tak stał w skupieniu, z wnętrza Martynki dobiegło głośne burczenie.
- Oooooo! – wykrzyknęli zgodnie – coś tam jest!
- To nie Miłość, tylko głód – zawyrokował Eryk z wyższością w głosie.
- Czyli miłość do jedzenia – powiedział do siebie Pan Michał patrząc z upodobaniem na córkę.
- To gdzie jest ta cała Miłość? - odezwały się trzy dziecięce głosy.
Pan Michał i Pani Marianna, która przysłuchiwała się rozmowie, spojrzeli na siebie znacząco.
- Hmmm.... - zaczął Tata Miś - Eryk ma rację. Miłość mieszka w naszych sercach, więc i w naszej rodzinie...i jest... uczuciem, ale też..., hmm ... postanowieniem.
- Uczuciem? Postanowieniem? – dzieci podniosły głowy znad talerzy.
- To znaczy, że nie można Jej zobaczyć, ale dzięki Niej możemy obiecać, że będziemy dla siebie dobrzy i będziemy pomagać sobie nawzajem - dokończył Tata.
Jednak kiedy spojrzał na Wiewiórkę, zobaczył buzię pełną niezrozumienia i słodkiej konfitury.
- Aha... – zamyślił się Piotruś – Ciekawe, gdzie Ona jest, gdy kłócę się z Erykiem?
- Może chowa się w szafie? – dodał Eryk.
- Tak jak mały Eryk, gdy bał się burzy – Piotruś uśmiechnął się, a Eryk już brał wdech, by odpłacić bratu.
- Mam pomysł – przerwała szybko Mama Misiowa.
- Hurrra! - wykrzyknęły dzieci szykując się na nową zabawę.
- Ale najpierw pozmywamy naczynia, żeby Tata mógł odpocząć – wtrąciła Mama zerkając na pomięte kartki z rysunkami pod jego talerzem.
Podczas kuchennych porządków dzieci ustaliły, że Miłość należy zwabić i złapać. Postanowiły też zrobić w salonie domek z koca, poduszek i krzeseł.
- Zostawmy Jej ciasteczka – zaproponowała Martynka.
- I mleko w kubeczku – dołączył się Zając Piotruś – albo lepiej kakao....
- Przyniesiemy zabawki – zarządził Eryk - żeby się nie nudziła.
- I książki!
- I kredki!
- I kartki do rysunków!
- Będziemy czekać w salonie, aż przyjdzie – podsumował Piotruś.
- I cały wieczór będziemy dla siebie bardzo mili – zakończyła Wiewiórka.
Mama i Tata przygotowali dzieciom spanie w salonie, a później powędrowali na piętro.
- A.... co powiemy im jutro rano? - zapytał Pan Michał.
- Jeszcze nie wiem – szepnęła Pani Marianna ziewając.
***
Nim do pokoju wpadły pierwsze promienie słońca, w progu pojawili się Piotruś, Eryk i Martynka.
- Maaamoo! Była tu! – krzyczała Wiewiórka, wskakując do łóżka.
- Nie chciała ciasteczek ani i mleka – zawtórował jej z pełnymi ustami Piotruś.
- Zostawiła list! – piszczała Wiewiórka wskazując na Eryka, który trzymał w łapce białą kartkę.
- Kto?! - zapytali Pan Michał i Pani Marianna przecierając oczy ze zdumienia.
- Miłość! - odpowiedziały Dzieci zgodnym chórem.
- Naprawdę? - uśmiechnął się Tata Miś, wziął od Eryka kartkę i ... spoważniał.To rzeczywiście był list! Powoli zaczął czytać:
„Czym jest Miłość? – zapytacie
bo to bardzo ważna sprawa
wtedy jest, gdy biegniesz pomóc
choć się bardzo nie chce wstawać.
Miłość to czas w gnieździe z ramion
to otarcie łez z policzka
na bezsenną noc przy łóżku
ciepły uśmiech – mimo wszystko.
Szalik taty, gdy ci zimno
piórko z lasu przyniesione
Miłość – to ostatnie ciastko
na pięć części podzielone”.
„Kochani! Dziękuję, że mogę mieszkać z Wami w Domu pod Starym Dębem. Pozdrawiam serdecznie – Wasza na zawsze – Miłość P. S. Zabawki i książki, których już nie potrzebujecie, zanieście proszę do szpitala Sióstr Szarych Myszek z Jagodowego Pola. Maluchy będą zachwycone. Całuję mocno - M."
Urocze foteczki ^_^
OdpowiedzUsuń